W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień, w którym dwie, bliskie
sobie osoby miały złożyć przysięgę, która zadecyduje o ich
wspólnym życiu. Wokół przyszłej panny młodej stał cały tłum
fryzjerek, makijażystek, a przede wszystkim wspaniałych i oddanych
przyjaciółek, na które zawsze mogła liczyć. W czasie
charakteryzacji rozmawiały ze sobą bez przerwy.
-Wiesz, tak szczerze
myślałam, że to ty jednak wyjdziesz za mąż pierwsza.-
stwierdziła najlepsza przyjaciółka kobiety, ciemnowłosa
Włoszka, która nie stroniła od przesadnej szczerości. Znały
się już od wielu lat, często plotkowały i chodziły na zakupy,
co tylko umocniło je w przekonaniu, iż ich przyjaźń nie
rozpadnie się tak szybko.
-No cóż, według mnie i
tak strasznie długo zwlekaliście, więc i tak dobrze, że w ogóle
do tego ślubu dojdzie- Dorzuciła akurat malująca się, pewna
siebie supernova.
-Czy któraś z was ma coś
jeszcze do powiedzenia?- Zapytała podirytowana, ubrana już w swoją
piękną, białą suknię dziewczyna. Była już w pełni
przygotowana do ceremonii, a piękne odzienie było tylko dodatkiem
do całości. Wyglądała niczym ósmy cud świata. Przez kilka
chwil obserwowały ją z zachwytem. Miny jej znajomych były
bezcenne. Ich podziw przerwał donośny, dobrze już wszystkim znany
dźwięk stukania w drewniane drzwi.
-A co jeśli to León!?-
Wykrzyczały chórem. Wszystkie bardzo dobrze znały popularny
przesąd, który mówi o tym, że jeśli pan młody zobaczy swoją
wybrankę w sukni ślubnej przed ceremonią, to przyniesie on pecha
itd. Byłaby jednak wielka szkoda go nie wpuścić i kazać mu
czekać, aby zobaczył jego cudownie ubraną dziewczynę, pfu! narzeczoną. Otworzyły
więc drzwi, a kiedy tylko ją ujrzał wyszczerzył swój
śnieżnobiały uśmiech. On również wyglądał niczego sobie.
Tworzyli ładną parę, nie trudno było zauważyć. Nie chcąc denerwować jej zbędnie, wyszedł, a za nim wszystkie druhny. Do ślubu
zostały niecałe dwie godziny. Rozpoczęło się więc oczekiwanie,
na samą ceremonię. Violetta została sama w pokoju, w którym
niedawno została ubrana. Wyciągnęła swój pamiętnik i zaczęła
rysować.
Po
zakończeniu wpisu postanowiła wybrać się do bufetu, gdzie zapewne
znajdowali się teraz jej bliscy. Zakluczyła pomieszczenie, po czym
ruszyła w stronę długiego, rozłożonego na kilka pięter korytarza. Nie znała dobrze tego miejsca. Już po
chwili zorientowała się, że jest w kropce. Miała wrażenie, że
ktoś ją obserwuje. ''Nie, to tylko złudzenie''- Pomyślała. Kiedy w
końcu wydawało się jej iż znalazła trafną drogę, usłyszała
za sobą kroki. Odwróciła się odruchowo. Nagle
poczuła w swoich ustach kawałek brudnej szmaty, nasiąkniętej
jakimś specyfikiem. Przed oczami zrobiło jej się ciemno, a nogi
mimowolnie odmówiły posłuszeństwa. Czuła tylko, jak ktoś ją
zanosi. Porywacz rzucił jej ciałem do bagażnika samochodu jak
jakąś zabawką, która znudziła się dziecku po 5 sekundach.
Samochód coraz bardziej oddalał się od budynku wynajętego w ten
niezwykły dzień. Rzeczywiście ów dzień był niezwykły, jednakże
w najgorszym tego słowa znaczeniu. A mimo wszystko to był dopiero
początek.
Wszyscy
zdążyli się już zorientować, że kobieta zniknęła. Nie było
jej dosłownie nigdzie, a do długo zapowiadanego momentu pozostało
niecałe 15 minut. Jej narzeczony krążył w kółko krzycząc tylko
na wszystkich. Był wściekły, bo nikt nie potrafił mu pomóc. Jego
przyjaciele próbowali go uspokoić, jednakże bezskutecznie. Do jego
myśli docierało tylko przekonanie, że go zostawiła, zrezygnowała
z ich wspólnego życia. Nie, coś musiało się stać. Kazał
jeszcze raz przeszukać wszystkie pomieszczenia. Ale czy to w jakiś
sposób pomogło? Niestety. Nawet nie podejrzewał, w jak tragicznej
sytuacji znajdowała się jego niedoszła żona...
---------------------------------------------------
Mwahahahahaha, jestem zła xD Ślubu nie będzie... no przynajmniej nie tak szybko... i z inną osobą, hah xD Rozdział krótki, prawie jak prolog ;P Na razie będziecie musieli zadowalać się króciutkimi rozdziałami, później postaram się wstawiać dłuższe :) Pozdrawiam :*
--
JEJ! Fajnie się zaczyna ;) Czy tym porywaczem jest Diego? ;D Fanie by było :D Lubię go ;P Dobra, walę emotami. Czekam na następny rozdział - już lubię tego bloga :)
OdpowiedzUsuńP.S. Pytałaś o szablon - Ogólnie padłam jak zobaczyłam to zdjęcie Diego'a, które jest wspaniałe, ale nieważne... Szablon ładny, a nagłówek jeszcze lepszy. Ajć, no ja ostatnio gorsze robiłam :D Dlatego zamierzam to zmienić huuehue XD A tak w ogóle... Na górze nagłówka po prawej stronie jest Lucy Hale, c' nie? Fajnie jak będzie w opowiadaniu ^_^
Dziękuje za miłe słowa :D Tak Lucy będzie w opowiadaniu, czy Diego będzie porywaczem... Nie powiem, chociaż pewnie i tak już się domyśliłaś xD
UsuńSuper, czekam na next :D Diego, boże ^^
OdpowiedzUsuńOMG! Twój blog już pierwsze wrażenie robi fenomenalne! Po pierwsze przecudowny szablon, w porównaniu do którego mój jest w ogóle.... dnem, po drugie Twój styl pisania, który jest jak marzenie! Już po kilku zdaniach prologu dodałam do ulubionych, zaraz jeszcze dodam linka na swojego bloga. po prostu PRZECUDOWNY!
OdpowiedzUsuń